Witajcie!
Dziś mam dla Was tutorial, w którym pokażę, jak przygotować puszkę ze spękaniami. W zasadzie to tę metodę możecie swobodnie wykorzystać na innym pojemniku, ja chcę zwrócić Wasza uwagę na jednoskładnikowy preparat do spękań.
Do przygotowania pojemnika ze spękaniami potrzebujecie:
* pojemnika (ja użyłam metalowej puszki po hennie do włosów),
* gesso czarnego lub białego (zależnie od tego, na jakie kolory będziecie później malować),
* dwóch farb w kontrastowych kolorach (u mnie są to: czarny i turkusowy),
* spękacza jednoskładnikowego,
* lakieru, najlepiej matowego,
* dekoracji.
Wykonanie:
1. Pojemnik malujemy przy użyciu gesso. Po wyschnięciu nakładamy farbę, która będzie prześwitywać w spękaniach.
U mnie to kolor czarny.
2. Po wyschnięciu malujemy całość spękaczem. Nanosimy równomierną warstwą.
3. Zostawiamy do dokładnego wyschnięcia, a następnie nanosimy druga farbę (u mnie turkusowa). Uwaga! Drugą farbę nanosimy równomiernymi, spokojnymi pociągnięciami i absolutnie nie poprawiamy, bo popsuje się efekt spękań. Jeśli dobrze się przyjrzycie, to w górnej części zdjęcia dostrzeżecie już pierwsze pęknięcia farby.
4. Moje spękania wyszły tak:
5. Po wyschnięciu całość zabezpieczamy lakierem.
Na koniec dodajemy dekoracje. Ja użyłam piórek z tekturki, które pomalowałam miedzianą pastą woskową. Aby piórka łatwiej było przykleić do obłej powierzchni, przed klejeniem spryskałam je delikatnie wodą. Moja puszka prezentuje się tak:
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do spróbowania swoich sił w tworzeniu prac ze spękaniami. Albo przypomniałam Wam o istnieniu tego preparatu. Bo ja jakoś całkiem o nim zapomniałam i dawno nie używałam. A można dzięki niemu osiągnąć naprawdę fajny efekt 😊
Na sam koniec jedna ważna sprawa: pozwólcie spękaczowi oraz farbie nałożonej na spękacz wyschnąć na powietrzu, bez dosuszania. Wtedy spękania będą ładniejsze 😊
Produkty ze sklepu:
Przesyłam moc pozdrowień,
Esme
Esme
Ja się bawiłam w dwuskładnikowe preparaty do spękań i w zasadzie przestałam ich używać, bo nie byłam zadowolona z efektów. A tutaj proszę, nie dość, że preparat jednoskładnikowy to jeszcze jakie piękne efekty!😊 i w dodatku dostępny w Od A do Zet!😆 Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak się w niego zaopatrzyć😆😆😆 Dziękuję Kasiu za tutek, pewnie skuszę się, żeby wypróbować😆
OdpowiedzUsuńEdytko, ja też się początkowo nie polubiłam ze spękaczami. Ani z tymi jedno-, ani z dwuskładnikowymi. Spękania wychodziły nie takie, jak chciałam: albo za drobne, albo albo za duże... Popróbowałam kilka razy i w końcu się dogadaliśmy 😊 Wydaje mi się, że to przede wszystkim kwestia sposobu nakładania, cierpliwości a także temperatury wysychania. Szczególnie w przypadku spękacza dwuskładnikowego ma to znaczenie. Przetestowałam, że duże spękania powstają w chłodniejszym miejscu, a im cieplej, tym drobniejsze (np. na słońcu albo blisko grzejnika).
UsuńPrzetestuj, może tym razem się jednak uda, trzymam kciuki 😊
Dzięki Kasiu za podpowiedzi, popróbuję jeszcze w takim razie:)
UsuńPowodzenia 😊
UsuńMam całe dwa pudła serwetek, farb i innych pierdół do decupage. Muszę się w końcu ogarnąć i trochę podziałać w tym temacie. Strasznie mnie Twoje pudełko zainspirowało. Dzięki za kursik:)
OdpowiedzUsuńOgromnie mnie cieszą takie komentarze, to przyjemne uczucie kogoś zainspirować :) Cieszę się, że poczułaś się zmotywowana i czekam na efekty ;)
Usuń