Dzisiaj rzecz będzie o modnej ostatnio piance z Iranu.
Przyznam, że i ja powodowana ciekawością nabyłam i przetestowałam. Obserwowałam pokaz Liny Shvets na Papiórzanym Combrze i przyznam, że daleko mi jeszcze do takiej biegłości, ale pierwsze koty za płoty już wyszły.
Zrobiłam już kilka rodzajów kwiatków z pianki, doczytałam i douczyłam się, jak i co.... ale miłością do foamiranu niestety nie zapałałam. Uważam, że kwiaty z papieru wyglądają o wiele lepiej od piankowych i na wieki wieków przy tym zdaniu pozostanę, bo papier to surowiec szlachetny. Z duchem czasu jednak trzeba iść i dziergać piankowe kwiatuchy. A jest z czego, bo pianki dwa rodzaje: na ciepło i na zimno, i na dodatek w wielu kolorach.
Przyznam, że i ja powodowana ciekawością nabyłam i przetestowałam. Obserwowałam pokaz Liny Shvets na Papiórzanym Combrze i przyznam, że daleko mi jeszcze do takiej biegłości, ale pierwsze koty za płoty już wyszły.
Zrobiłam już kilka rodzajów kwiatków z pianki, doczytałam i douczyłam się, jak i co.... ale miłością do foamiranu niestety nie zapałałam. Uważam, że kwiaty z papieru wyglądają o wiele lepiej od piankowych i na wieki wieków przy tym zdaniu pozostanę, bo papier to surowiec szlachetny. Z duchem czasu jednak trzeba iść i dziergać piankowe kwiatuchy. A jest z czego, bo pianki dwa rodzaje: na ciepło i na zimno, i na dodatek w wielu kolorach.
Dzisiejsze kwiateczki, to produkcja "na ciepło", czyli przygrzewane żelazkiem.
W sklepie znajdziecie foamiran w specjalnej zakladce.
Ja swoje kwiatki barwiłam tuszami Distress. Na pokazie Lina sugerowała tzw. suche pastele. W sklepie mamy kilka rodzajów tego produktu - jest bardzo wydajny i kolory są obłędne!
Do wykonania moich prac użyłam materiałów i narzędzi dostępnych w sklepie:
Dziękuję za odwiedzenie bloga i zapraszam na kolejne inspiracje.
Uwielbiam kwiaty w Twoim wykonaniu! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci bardzo, chociaż daleko im do doskonałości.
Usuńjakie cuudne:)!
OdpowiedzUsuńMiło, że tu wpadłaś z wizytą - dziękuję!
Usuń