poniedziałek, 3 czerwca 2019

Filc - igielnik

Moje (przerażające) spotkanie z igłą i nitką...

Temat przewodni - filc:)


Witajcie;)

To nie był dla mnie łatwy temat! Dlaczego? Odpowiem Wam na to pytanie wprost: O ile kocham papier i media, o tyle nie znoszę wprost igły i nici!!! Nie znosimy się zresztą z wzajemnością... każde moje podejście do niej, kończy się pokłutymi paluchami i poplątaną nitką  - z supełkami, które robią się same - w najmniej oczekiwanych i pożądanych miejscach czy momentach. Innymi słowy, szycie (łącznie z przyszyciem guzika) kosztuje mnie dużo zdrowia, moi bliscy mogliby na ten temat więcej powiedzieć;)

I oto nadszedł dzień... w którym szefowa wyznaczyła nam takie zadanie!
 Bliskie spotkanie z igłą i nicią najpierw zbagatelizowałam (tak, jak czynię to z oberwanymi guzikami czy dziurami w skarpetkach), następnie próbowałam namówić szefową, że może by tak wymyślić inny temat... cóż, Kasia nie dała się przekonać... wpadłam więc w panikę... O rany, co ja teraz zrobię, będę musiała, NO BĘDĘ MUSIAŁA SZYĆ!!!
Czyli zrobić coś, czego nie umiem i mówiąc oględnie, wręcz nie znoszę.

Wiecie na czym polega cały paradoks? Paradoks polega na tym, że moja mama uwielbia szyć, haftować, szydełkować itp, czyli kompletnie nie odziedziczyłam po niej talentu. Nie mogę się także zwrócić do niej o szybką lekcję, bo mieszkamy zbyt daleko od siebie...
Cóż mi pozostało... ? Jedyne wyjście w takiej sytuacji to wziąć to na klatę! Moi chłopcy niemo, ze współczuciem w oczach, ale i na bezpieczną odległość - przez całą niedzielę kibicowali mi w moich poczynaniach. Kocham moich chłopców, mają w sobie tyle empatii - są najwspanialsi na świecie, nie mogłabym sobie wymarzyć lepszych dzieci:)

Przedstawiam Wam zatem moje prawdziwie pierwsze uszyte własnoręcznie dzieło (tak, przyznaje się bez bicia - w szkole na ZPT wszystko szyła i dziergała mi mama:)).
Moje dzieło wygląda okropnie... jest niesamowicie pokraczne i zszyte nierównym ściegiem, ale jestem z niego dumna, ponieważ nie uciekłam przed wyzwaniem! Podjęłam rękawicę, samodzielnie wykonałam ten igielnik i tak! Przy najbliższym spotkaniu wręczę go mojej mamie jako prezent...hihi, ciekawa jestem jaką będzie miała minę:)








Ze sklepu Od A do Zet wykorzystałam:





Do zobaczenia wkrótce:)


9 komentarzy:

  1. Ha ha, ale się uśmiałam 😀 wyobraź sobie, że nie umiem przyszyć guzika 😉 twój tekst jest po prostu o mnie, ale moja mama mieszka blisko i ratuje moje guziki i nie tylko 😁 za nic nie zrobiłabym takiego igielnika, jestem więc pod wrażeniem 😍

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu jakże się cieszę, że nie jestem sama, hihi, dziękuję Ci kochana moja, że podnosisz mnie na duchu:) Buziaki dla Ciebie i Twojej, lubiącej przyszywająć guziki, mamy:)

      Usuń
  2. Edytko, Ty jesteś pewna, że piszesz o sobie, a nie o mnie? :D No wypisz wymaluj - ja i igła :P
    Bywa, że ratunku w szyciu szukam u teściowej lub mojej babci. A najzabawniejsze jest to, że jaklo dziecko szyłam ubranka moim lalkom :D
    Igielnik wyszedł Ci rewelacyjnie, przypuszczam, że mama będzie niezwykle wzruszona :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och Kasiu, witaj w klubie;) Widzę, i to mnie pociesza, że nie jestem jedyną kobietą na świecie, która nie przepada za igłą:) Buziaki dla Ciebie, kochana:)

      Usuń
    2. Zawsze tłumaczę, że nie można mieć talentu do wszystkiego :D I tego się trzymajmy :D
      Buziaki dla Ciebie również przesyłam :*

      Usuń
  3. Jeszcze kilka takich prób i będziesz szyła lepiej ode mnie :) Na prawdę całkiem zgrabnie Ci to poszło. Znam osoby, które szyją długo i wcale lepiej to nie wygląda. Tak więc... Brawo Ty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margolciu dziękuję Ci bardzo za miłe słowa. Zawsze jednak będziesz moim guru i niedoścignionym wzorem w temacie filcu - nie ma innej opcji:)

      Usuń
  4. Igielnik jest świetny.
    Kto chce widzieć krzywy ścieg, to niech widzi. Większość jednak zobaczy chęć podjęcia wyzwania :)
    BRAWO!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu:) To było prawdziwe wyzwanie:) ściskam Cię mocno:)

      Usuń